Kilka refleksji na szybko po powrocie z Chicago, gdzie w trakcie majówki uczestniczyłem w corocznej paradzie z okazji Święta Konstytucji 3 Maja. Po pierwsze, niezmiennie niezwykła jest żywotność, zaangażowanie, kreatywność rozlicznych organizacji polonijnych – szczególnie w samym Chicago i stanie Illinois. Czym innym jest przecież przyznawać się do pochodzenia polskiego (do czego przyznaje się ponad 9 mln Amerykanów), a czym innym jest tę polskość aktywnie krzewić i pielęgnować. Rozmawiałem z przedstawicielami wielu organizacji, stowarzyszeń, klubów, kół działających przy parafiach, szkół polskich różnych szczebli. Są aktywni, spotykają się, działają, znajdują na to czas, energię i pieniądze. W samej Polish Constitution Day Parade, która w tym roku odbyła się w sobotę 4 maja, uczestniczyły delegacje ponad 100 różnych organizacji. Od szkół tańca góralskiego po radiowozy Polaków służących w chicagowskiej policji. Można powiedzieć, i taka jest czasem w Polsce pokusa, że to wszystko to trochę taki folklor, cepelia, idealizowanie kraju, którego już dawno nie ma. Coś w stylu „Sami Swoi” i „Kochaj albo rzuć”. Ale uwierzcie, to wszystko odbywa się szczerze i z przekonaniem. Nikt do niczego nie zmusza, nikt nie nakazuje, by w gronie tysięcy ludzi przebranych na biało i czerwono pójść – i zdominować przez pół dnia pełne drapaczy chmur centrum Chicago. Za to wszystko wielki szacunek i podziękowanie! I deklaracja chęci przemyślanego wspierania działań naszych organizacji polonijnych.
A teraz trochę dziegciu. Nasi za Atlantykiem byliby o wiele silniejsi, gdyby umieli działać razem, gdyby się dogadywali ponad podziałami i osobistymi ambicjami. Inne nacje, Irlandczycy, Włosi, Niemcy itd. dają radę, są o wiele bardziej widoczne i wpływowe. Jeden jedyny przykład: 4 maja była nasza barwna biało-czerwona parada, a dzień później meksykańskie święto Cinco de Mayo, na pamiątkę jednej wygranej przez Meksykanów bitwy z Francuzami w XIX wieku. Historyczne znaczenie Konstytucji 3 maja jest kosmicznie istotniejsze. A co było w mediach chicagowskich? Od rana do wieczora tylko meksykańska fala. O nas cisza. I tak jest od lat. A wystarczyłoby połączyć wysiłki i zainwestować w promocję.
Na koniec aspekt polityczny. Wiadomo, jak w Polsce jest postrzegana starsza Polonia amerykańska. Jako bastion poparcia „jedynie słusznej” partii, która szczęśliwie dla Polski 15 października przeszła do opozycji. Taki obraz Polonii jest niesprawiedliwy – bo już nieaktualny. W trakcie parady i dwóch dni spotkań odbyłem setki rozmów właśnie o tym. Ludzie, i młodsi i starsi podchodzili sami z siebie, gratulowali wyniku wyborczego, mówili, że mocno wspierają i trzymają kciuki, że wreszcie Polska wraca na drogę rozwoju demokratycznego, rządów prawa, trójpodziału władzy. Polonia w Chicago jest podzielona tak samo, jak jesteśmy podzieleni politycznie tu, nad Wisłą. W Chicago zachęcałem do udziału w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, prosiłem o udział w głosowaniu i o oddanie głosu na mnie – tłumacząc jak ważne to będą wybory dla Polski i dla naszej pozycji w Europie. Chyba sam się nie spodziewałem, że spotkam się z taką życzliwością i taką skalą poparcia. Polonia chce widzieć silną i zdrową, demokratyczną Polskę. Do takiej tęskni – i do takiej chce wracać.